Zmiany trendów gospodarczych miewają, w przeciwieństwie np. do polityki, rzadko kiedy wyraźne początki – podczas, gdy czas rozpoczęcia instalacji reżimu komunistycznego w Czechosłowacji jest całkiem jasny, data rozpoczęcia globalizacja, już taka pewna nie jest. Jednak to, kiedy po kryzysie odwróciła się globalna polityka monetarna, po właśnie skończonym roku jest ewidentne: grudzień 2016.
Nie tylko dlatego, że właśnie wtedy, po roku, FED po raz kolejny podniósł stopy procentowe – oczywiście, ze względu na fakt, iż w tym czasie obiecał cztery zaostrzenia polityki monetarnej, nie miałoby aż tak dużego wpływu. Zmiana retoryki, która temu wzrostowi towarzyszyła, pokazuje jednak, że w Ameryce następuje koniec ultra-niskich stóp procentowych. Wśród członków FOMC nastąpiła zmiana oczekiwań w odniesieniu do przyszłych wysokości stóp – i po długim czasie, kiedy oczekiwania te zostały zrewidowane jedynie w dół, nastąpiła zmiana w przeciwnym kierunku. Po drugie, prezes FEDu, Janet Yellen, wysłała jastrzębi komunikat, gdy powiedziała, że „wola“ rynku pracy zmniejszyła się na tyle, że nie ma już potrzeby wsparcia ze strony polityki fiskalnej (o które jeszcze we wrześniu wnioskowała …). Po trzecie, pod wpływem oczekiwanych zmian w polityce fiskalnej znacząco wzrosły amerykańskie (i nie tylko) oczekiwania inflacyjne.
Nawet EBC odwraca się od niekończącego się cyklu poprawy / zwiększania bodźca monetarnego ostatnich lat i ze względu na dwucyfrowe bezrobocie, oczywiście bardzo ostrożnie, zmniejszył wielkość nabywanych aktywów: choć w grudniu przedłużył luzowanie ilościowe (przynajmniej) do grudnia 2017. Z uwagi na ciągły wzrost gospodarczy oraz rozwój mocnych czynników antyinflacyjnych z poprzednich lat, moim zdaniem, w grudniu tego roku będzie rozważane stopniowe zakończenie („tapering“) programu.
Grudniowa dywersja jest konsekwencją powolnego ustępowania globalnych sił dezinflacyjnych w ostatnich latach. Ropa naftowa, po uzyskaniu porozumienia krajów OPEC między sobą, a następnie z innymi krajami spoza kartelu, wspięła się po ponad roku na poziom powyżej 50 dolarów za baryłkę. Wydaje się, że Chiny również wyszły z dezinflacyjnego morza – wskaźnik cen produkcji w listopadzie wzrósł o 3,3 % (najszybciej od października 2011) i nie stało się to jedynie ze względu na ropę. Z Chin obecnie nie będzie takiego globalnego proinflacyjnego czynnika, jak na początku ostatniej dekady i z pewnością nie można oczekiwać dezinflacyjnego wpływu Chin, jak w latach 90 czy w ostatnich kilku latach. Po trzecie, wzrosły ceny żywności, co było poza surowcami drugim najważniejszym czynnikiem hamowania inflacji w ostatnich latach. Widać to w czeskiej inflacji (w listopadzie ceny żywności pchnęły inflację do poziomu 1,5 %) oraz oczywiście na świecie – globalne ceny żywności według FAO rosną obecnie najszybciej od 2011 roku. Po czwarte, przyspiesza globalna działalność – globalny indeks PMI w przemyśle jest obecnie na najwyższym poziomie od ponad dwóch lat. Po piąte – co jest związane z poprzednim – polityka fiskalna jest uwalniana, zarówno aktywnie (Japonia, USA, Chiny), jak i pasywnie (Hiszpania, Włochy zwiększają swoje cyklicznie korygowane deficyty). W wyborach w Niemczech, Francji, a następnie w strefie euro nie należy oczekiwać zacieśnienia fiskalnego.
Wszystko to oczywiście nie oznacza, że mamy do czynienia z okresem pośpiesznego zacieśniania polityki oraz szybkiego wzrostu przychodów: globalna inflacja jest (i pozostanie) nadal niska, a ryzyk jest wiele (Chiny, polityka w UE, statystyczne prawdopodobieństwo recesji w USA). Po raz pierwszy od ostatnich 5 lat jestem przekonany, że globalna polityka monetarna będzie ostrzejsza, a wyniki wyższe.
Martin Lobotka
Główny analityk Conseq Investment Management, a. s.