Pod koniec sierpnia, Komisja Europejska stwierdziła, że jest przekonana, iż Irlandia w latach 2003-2014 bezpodstawnie dała firmie Apple ulgę podatkową w wysokości 13 mld euro, gdzie dwa specjalne wpływy podatkowywe (z roku 1991 oraz z roku 2007) dotyczące właśnie firmy Apple, pozwoliło wewnętrznie przeznaczyć większość zysków do nieistniejącej "centrali" ( "head office").
Centrala nie podlegała podatkowi dochodowemu w Irlandii (ale również nigdzie indziej), a według KE istniała tylko na papierze; jej jedynym zadaniem było posiedzenie Rady Nadzorczej. Efektywna stopa podatkowa, którą Apple płacił w Irlandii, z 1% w 2003 roku wynosiła 0,005% w 2014 r. Według KE Irlandia powinna Apple do-opodatkować, z odpowiednią karą odsetkową.
To że Apple z rozwoju sytuacji nie jest zadowolony, jest oczywiste - Tim Cook nie przebierał w słowach, gdy oskarżył Komisję o "bzdurę polityczną", CFO Luca Maestri teatralnie ostrzegł, że decyzja KE będzie miała "druzgocący wpływ na gospodarkę europejską" - i nie zamierza płacić. Na pierwszy rzut oka, o dziwo, nie chce pieniądze (wg KE oszukana / okradziona) Irlandia. Jej logika jest jednak również zrozumiała: chociaż państwo członkowskie UE, w zasadzie jest tolerowanym rajem podatkowym, nie tylko ze względu na niskie stawki podatku od osób prawnych (12,5%), ale także jako przyjaźnie traktujące duże firmy. Status najbardziej przyjaznego kraju UE w zakresie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jest starannie budowany od lat 80; Irlandia nie chce go stracić, nawet kosztem dodatkowych podatków od Apple, które mogłyby pokryć część długu, który Irlandia zaciągnęła na ratowanie swojego sektora bankowego w 2008/2009 roku.
Jak dotąd bez większego zaskoczenia. Ale to, co jest zaskakujące, to wyzwanie 185 dyrektorów amareykańskich firm, którzy błyskawicznie jednogłośnie stanęli po stronie Apple a w piśmie ↗ żądają unieważnienia decyzji KE. Biorąc pod uwagę, że decyzja EK nie jest ogólnie dostępna i ma 150 stron, trudno więc założyć, że przed pospisaniemżądania ktokolwiek się z decyzją dokładnie zapoznał. Chociaż (przewidywalna) retoryka o potrzebie przewidywalności zachowań środowiska biznesowego, twierdzą, iż Państwom nie można zarzucać przyjętych zasad dot. podatku ustalonego, mnie jako obserwatorowi, trąci mi to raczej przysłowiem o „potrefené huse“ i niezrozumieniem, że nie jest to podatek per se , ale chodzi o (nielegalną) pomoc państwową. Zasady pomocy państwa mają zastosowanie w Unii Europejskiej od 1958 roku a selektywne ulgi podatkowe były jako sposób (nielegalnej) pomocy państwowej, często przedmiotem orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (np. decyzja C-387/92 czy C-106 / 09P). Ponadto Komisja nie kieruje swoje oskarżenia wyłącznie do Apple - badane są również zachęty dla Fiata, Amazon i McDonald i Luksemburgu czy Starbucks w w Holandii.
Taka obrona „nie stanęła“ za Deutsche Bank, gdzie po zaledwie kilku dniach po ogłoszeniu wyroku EK, Amerykański Departament Sprawiedliwości zaczął wymagać 14 mld dolarów (rzekomo) za wątpliwą sprzedaż papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką jeszcze przed kryzysem.
Po ostatnich dwóch tygodniach, wydaje mi się, że jest to - tylko z lekką przesadą - znacznie lepiej (potencjalnie) nie płacić podatki niż (prawdopodobnie nielegalnie) sprzedawać papiery wartościowe profesionalym inwestorom. A to, że stosunki transatlantyckie są znacznie mniej solidne, niż by się początkowo wydawało. A to przecież prezydentem USA nie jest jeszcze Donald Trump.
Martin Lobotka
Główny analityk Conseq Investment Management, a. s.