15 września minęło 10 lat odkąd czwarty co do wielkości bank inwestycyjny ogłosił bankructwo i poprosił o ochronę przed wierzycielami. Nie on pierwszy (IndyMac, Bear Stearns itd.), nie ostatni (Washington Mutual, AIG itd.), ale była to najbardziej suwerenna i najbardziej widoczna ofiara trwającego wtedy już rok kryzysu finansowego. A co ważniejsze, dla rozwoju kryzysu był to punkt zwrotny: jeśli sytuacja do tego fatalnego weekendu w połowie września 2008 przypominała złośliwy nowotwór, to po tym weekendzie było to otwarte złamanie z potężnym krwotokiem.
Po upadku Lehman Brothers cały system finansowy zatrzymał się. Resztki zaufania, które w systemie przepełnionym postępującymi stratami ze złych kredytów hipotecznych, w jednej chwili wyparowały. Nikt nie chciał nic pożyczyć, nikt nikomu nie wierzył – w świecie, w którym może zbankrutować Lehman Brothers, może zbankrutować każdy. A ponieważ nie było jasne gdzie znajdowały się złożone instrumenty finansowe oparte na wątpliwych hipotekach, wszyscy byli podejrzliwi.
Do tej pory trwa debata, czy FED mógł uratować bank czy nie. Kluczowym (w wypowiedziach z tamtych czasów i we wspomnieniach z późniejszych lat) było to, czy bank jest niewypłacalny czy też utracił płynność – w tym pierwszym przypadku FED nie mógł (chyba) udzielić pożyczki, w tym drugim przypadku mógł. FED był zdania, że pierwsza opcja była prawdą, choć żadna analiza nawet po latach nie została przedstawiona. Wygląda na to, że przyjął on opinie konsorcjum prywatnych banków, rywali Lehman Brothers, które w ten długi wrześniowy weekend debatowało, czy jego rywal może się uratować bez publicznych pieniędzy. Mimo to FED jakby zignorował fakt, że jego własne działania miałyby pozytywny wpływ na aktywa posiadane przez Lehman Brothers . To, że Lehman Brothers nie był całkowicie stracony można wnioskować z dwóch innych rzeczy. Po pierwsze, pożyczka FEDu, umożliwiająca przejecie Bear Stearns w marcu 2008 przez bank JPMorgan Chase, została z odsetkami spłacona do końca 2012 roku. Do tego bilans Bear Stears pełen był niepłynnych aktywów zabezpieczonych hipotekami (pamiętajmy, że w lecie 2007 musiał ratować swoje dwa fundusze, które wpadły w kłopoty). Po drugie, na planie wykupu toksycznych aktywów, ogłoszonym po upadku Lehman Brothers jesienią 2008 i zakończonym 6 lat później, zarobił około 15 mld. Chociaż kredyty hipoteczne typu subprime były złe, nigdy nie miały tak niskiej fundamentalnej wartości, jak w momencie rynkowej paniki w roku 2008. Dalszy rozwój to potwierdził.
Z punktu widzenia następujących wydarzeń, a także następujących zmian w zachowaniu FED (program ratujący AIG, plan wykupu toksycznych aktywów) pozostawienie Lehman Brothers bez pomocy było decyzją polityczna, na którą wpływ miało wówczas wezwanie już zirytowanego społeczeństwa do wzięcia odpowiedzialności przez bankierów. Innymi słowy, głos ulicy mówił jasno: jakaś instytucja finansowa musi upaść. A Goryl (przezwisko szefa LB Richarda Fulda) był idealnym celem. Jednak cena jaką zapłaciła gospodarka za ukaranie bogatych bankierów była zbyt wysoka. Nawet po 10 latach myślę, że zasady powinny odejść na bok, a głos ulicy nie powinien być słyszany.
Martin Lobotka,
główny analityk Conseq Investment Management a. s.