Richard Siuda: Najgorsza jest niepewność

    Wprowadzenie nadzwyczajnych podatków dla sektora bankowego czy firm energetycznych może w przyszłości zaszkodzić czeskiemu rynkowi kapitałowemu, także w oczach zagranicznych inwestorów - ostrzega Richard Siuda, prezes zarządu firmy inwestycyjnej Conseq. "Najgorsza jest niepewność, co, kiedy i jak będzie wyglądało" - mówi o politycznych debatach na ten temat w rozmowie z dziennikiem E15. W wywiadzie zdradził też, do których funduszy klienci Conseq przelewają w tym roku najwięcej pieniędzy.

    Richard Siuda: Najgorsza jest niepewność

    Jak tegoroczne spowolnienie na rynkach finansowych wpływa na zachowania klientów? Czy są bardziej nerwowi, dzwonią do was?

    Na razie nie widać tego zbyt mocno. Jeśli spojrzymy na stosunek wpłat do wypłat, to mamy nieco wyższe wypłaty niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ale wpłaty mamy znacznie wyższe. Tak więc saldo jest ogólnie dodatnie i lepsze niż w ubiegłym roku. Zmieniła się nieco struktura tego, w co inwestują klienci. A to jest bardzo związane ze zmianami stóp procentowych.
    W tym roku sukces odnosiły fundusze, których zysk jest powiązany ze stopą repo Czeskiego Banku Narodowego. Mieliśmy już jeden taki fundusz, fundusz inwestorów kwalifikowanych, a około połowy tego roku utworzyliśmy taki fundusz dla klientów detalicznych, czyli klientów o mniejszych wolumenach depozytów. Pod względem wpłat netto jest to fundusz odnoszący największe sukcesy w tym roku.

    Ile pieniędzy wpłynęło?

    Detaliczny fundusz repo utworzyliśmy 12 lipca. A teraz mamy już w zarządzaniu ponad dwa miliardy koron (ok. 390 mln PLN). Podobny fundusz inwestorów kwalifikowanych zarządzał na początku roku około miliardem koron, a obecnie jest około 6,5 miliarda koron. Tak więc w tym roku do dwóch funduszy napłynęło ponad siedem miliardów koron.

    W pozostałych przypadkach nie obserwujemy zwiększonej nerwowości. To pewnie dlatego, że ludzie mają mnóstwo innych spraw na głowie. Jest kwestia energii, wojna w Ukrainie, obawy o przyszłość i wysoka inflacja. Więc to jest ważniejsze w umysłach ludzi, niż jak zmienia się wartość ich inwestycji.

    Inną sprawą może być również to, że od wielkiego kryzysu finansowego z 2008 roku zmieniła się struktura inwestycji. Mniej było tych jednorazowych, a znacznie więcej klientów nauczyło się inwestować regularnie. Dzięki regularnym inwestycjom są mniej wrażliwi na to, co dzieje się na rynkach.

    Czy ludzie nie zmniejszają kwoty, którą wysyłają co miesiąc na regularne inwestycje? Przecież mamy wysoką inflację, która odbiera ludziom dochód rozporządzalny...

    To się zdecydowanie dzieje. Ale zamiast redukcji wpłat, ludzie całkowicie je wstrzymują, co nie stanowi problemu. Jednak liczba osób zaprzestających regularnych inwestycji jest podobna lub tylko nieznacznie wyższa niż w poprzednich latach. To nie jest jakiś dramatyczny wzrost.

    A co z funduszami emerytalnymi?

    W nich jest ten minus, że jeśli nie wyślesz płatności tracisz składkę państwową. Ewentualnie nie możesz tego wykorzystać do celów podatkowych. Liczba osób, które zawieszają płatności jest tam jeszcze mniejsza. Przecież dodatkowe ubezpieczenie emerytalne jest odbierane przez klientów bardziej jako coś, co jest głównym zabezpieczeniem na starość. Nie widzimy więc znaczącego spadku "morale płatniczego".

    A propos funduszy emerytalnych... ludzie w Czechach oszczędzają w nich stosunkowo niskie średnie kwoty. Obecne otoczenie makroekonomiczne prawdopodobnie nie sprzyja ewentualnemu wzrostowi, jak sądzę?

    Z pewnością może pojawiać się to, że obecna inflacja zmniejsza siłę nabywczą wielu ludzi do tego stopnia, że będą oni musieli ograniczyć wydatki na "zbędne rzeczy". Na przykład na długoterminowe oszczędności, które są dla nich mniej ważne niż opłacenie podstawowych wydatków. Ale wierzymy jednak, że to się odmieni, że cykl gospodarczy znów się odwróci i wtedy będzie mógł ruszyć dalej. Do niedawna średnia składka przesyłana czy to do funduszy inwestycyjnych, czy do funduszy emerytalnych systematycznie rosła. Teraz ten trend może na chwilę zwolnić, ale z czasem znów przyspieszy.

    Jak rozwija się zainteresowanie funduszami obligacji? Podobnie jak fundusze repo, są one również bardziej atrakcyjne niż w przeszłości ze względu na wzrost rentowności obligacji?

    Jeszcze nie w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. Staramy się uświadomić naszym klientom i partnerom biznesowym, że w funduszach obligacji są możliwości, których nie mieliśmy od prawie 15 lat. Dzięki zwykłemu funduszowi obligacji można mieć obecnie rentowność do wykupu na poziomie blisko siedmiu procent. Z funduszem obligacji wysokodochodowych, czyli high-yield bond fund, można dojść gdzieś w okolice dziesięciu procent. To jest coś, co staramy się często pokazywać. Ale przy niemal pozbawionych ryzyka stopach zwrotu z funduszy repo, gdzie wartość depozytu rośnie liniowo, trudniej jest jednak do tego przekonać. I to, co staramy się wytłumaczyć, to fakt, że z czasem, gdy trend stóp procentowych się odwróci, rentowność do zapadalności spadnie, więc ceny obligacji wzrosną i będzie można zarobić na obligacjach znacznie więcej niż wynosi rentowność do zapadalności dzisiaj. Trzeba jednak wejść wcześniej.

    Sporo pieniędzy znajduje się w pierwotnych funduszach emerytalnych. Teraz sytuacja wokół rentowności obligacji im sprzyja, więc powinny mieć wyższe rentowności...  

    To prawda. Fundusze przekształcone bardzo na tym skorzystają, bo w portfelach jest też sporo obligacji krótkoterminowych, a także gotówka, która może zyskać na wartości dzięki repo. Tak więc po wielu latach, gdy stopy zwrotu z przekształconych funduszy były bliskie zeru, w tym i przyszłym roku możemy spodziewać się znacznie ciekawszych stóp zwrotu. W tym roku rentowności nadal będą cierpiały z powodu tego, że gdy rentowność do wykupu szła w górę, ceny obligacji szły w dół. Szczególnie więc fundusze posiadające większy udział obligacji długoterminowych obrywają na rentowności. Ale w przyszłym roku ten efekt zniknie i zwroty będą znacznie wyższe.

    Czy ludzie przesuwają pieniądze z przekształconych funduszy? A może jest to trend, który już się zatrzymał?

    Nigdy nie działo się to na masową skalę. Tak naprawdę nikt nie zwracał na to większej uwagi. Byliśmy jednymi z nielicznych na rynku, którzy aktywnie docierali do klientów i mówili im, żeby przechodzili z funduszy przekształconych do funduszy prywatnych. I nie sądzę, żeby to wiele zmieniło. Ale ograniczyliśmy namawianie, bo każdy, kto chciał, mógł to zrobić przez dziewięć lat. A druga sprawa to fakt, że stopy zwrotu przekształconych funduszy będą teraz lepsze. Więc znaczenie transferu trochę zanika.

    Rząd ponownie dyskutuje o rachunku inwestycji długoterminowych, zwanym inwestycyjnym kontem emerytalnym. Jak postrzegacie ten produkt jako Conseq?

    Z naszej strony to pozytywny krok. Mieliśmy tu dwa produkty wspierane podatkowo – dodatkowe oszczędności emerytalne i inwestycyjne ubezpieczenie na życie (ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe). Uważamy, że nie ma powodu, aby to było w ten sposób ograniczone. Inwestycyjne konto emerytalne oferuje, że jako aktywo bazowe można mieć niemal wszystko. I można uzyskać za to ulgi podatkowe. Jeśli ludzie mogą mieć pieniądze w inwestycyjnym ubezpieczeniu na życie, które umieszcza je w funduszach inwestycyjnych, to dlaczego nie mogą mieć pieniędzy w funduszach inwestycyjnych lub innych instrumentach inwestycyjnych kupionych bezpośrednio i uzyskać ulgę podatkową również w tym zakresie. Tak więc dla nas jest to krok w dobrym kierunku.

    Czy będziecie ewentualnie mieć taki produkt w ofercie?

    Tak. 

    Wiosną w prasie pojawiła się wypowiedź czy propozycja ministra finansów Zbyňka Stanjury, że chce on zmienić opodatkowanie funduszy inwestycyjnych i nie do końca było wiadomo, jakich rodzajów funduszy miałoby to dotyczyć. Czy coś się wokół tego dzieje?

    Zajęliśmy się tym na spotkaniu Stowarzyszenia rynku kapitałowego. Odebraliśmy to nie jako propozycję ministra Staniury. Chodziło o to, że w wywiadzie mówił o tym, że istnieje szereg zwolnień podatkowych i że trzeba się im przyjrzeć. Gdy poproszono go o konkretny przykład, na myśl przyszły mu fundusze inwestycyjne. Myślę jednak, że bardziej wynikało to z dyskusji o specyficznych funduszach inwestorów kwalifikowanych, które nie są oferowane publicznie i są dopasowane do wąskiej grupy inwestorów, którzy w ten sposób przepakowują swój standardowy biznes. I tam jestem w stanie zrozumieć, że może to irytować ministerstwo. I że może to być sporne, stąd pytanie, czy taki fundusz powinien czerpać korzyści podatkowe.

    Ale poza tym mamy informacje, że ministerstwo nie rozważa zmian dla powszechnie oferowanych funduszy. Nie miałoby to też sensu. Z jednej strony państwo wprowadzałoby inwestycyjne konto emerytalne i zachęcało do oszczędzania w funduszach, a z drugiej strony chciałoby mocniej opodatkować fundusze. A należy pamiętać, że w ramach jednolitego rynku europejskiego fundusze można łatwo przenieść do innego kraju. Firmy inwestycyjne mogłyby więc zacząć je zakładać w Irlandii czy Luksemburgu. I nadal mogłyby one być oferowane w Czechach.

    A jak postrzega Pan debaty dotyczące nadzwyczajnego opodatkowania banków czy spółek energetycznych w kontekście wpływu na krajowy rynek kapitałowy?

    Myślę, że najgorsza jest niepewność co, kiedy i jak będzie wyglądać. Bo można powiedzieć, że chodzi o informacje „kursotwórcze”. A to, że przez chwilę mówiło się o jednej formie, a potem przez chwilę o innej, wprowadziło niepewność wśród inwestorów. To może w przyszłości zaszkodzić czeskiemu rynkowi kapitałowemu, także w oczach zagranicznych inwestorów. Może to również zniechęcić emitentów do emisji akcji na Praskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.

    Czy uwzględniliście tę niepewność również w portfelach funduszy Conseq?

    Nie było to dla nas tak naprawdę kluczowe. Był czas, gdy ČEZ był jedną z głównych pozycji w portfelu naszego środkowoeuropejskiego funduszu akcyjnego. Teraz jego udział w portfelu jest niższy.

    Z drugiej strony wierzymy, że sytuacja się uspokoi. A dla inwestora długoterminowego to, że zabierze mu się na przykład nadzwyczajne zyski w ciągu najbliższych trzech lat, w perspektywie długoterminowej nie zmienia faktu, że spółka może być dobra i że ma potencjał, by przynosić ciekawe stopy zwrotu. Ponadto dla inwestorów interesujące może być to, że państwo będzie chciało ściągnąć z ČEZ-u wyższe dywidendy. Więc nie jest to całkowicie jednokierunkowe.


    Richard Siuda
    Prezes zarządu

    Źródło: e15.cz

    Informacja dotycząca opublikowanych artykułów ›