W piątek opublikowany został bardzo ważny wskaźnik, czyli globalny indeks menedżerów zakupów (Global PMI), który ocenia obecną dynamikę światowej gospodarki oraz perspektywy na najbliższe miesiące. W styczniu indeks ten wzrósł dość znacząco z grudniowego poziomu 48,2 pkt. do 49,8 pkt. Tym samym dotarliśmy do praktycznie neutralnego poziomu 50 punktów, który oddziela ekspansję od kontrakcji w światowej gospodarce.
Chociaż wartość indeksu wskazuje, że globalna aktywność gospodarcza w styczniu znowu spadła, styczniowe statystyki dostarczyły również wskazówek, że spadek globalnej aktywności gospodarczej osiągnął poziom dna, ponieważ spadki w bieżącej produkcji gospodarczej i nowych zamówieniach były najmniejsze od sześciu miesięcy. Weszliśmy więc wyraźnie w fazę stabilizacji dynamiki gospodarki światowej.
Szczególnie dobrze wypadł rejon azjatycki, a indeks japoński i oba chińskie indeksy znalazły się znacznie powyżej granicy 50 punktów. Indeks strefy euro również przesunął się nieznacznie na terytorium ekspansji. Najsłabszym regionem światowej gospodarki pozostają więc Stany Zjednoczone, gdzie indeks composite PMI pozostał stosunkowo głęboko w strefie kontrakcji. Tym samym być może jedyną rzeczą, która w tej chwili wyróżnia amerykańską gospodarkę, jest bardzo silny rynek pracy. Z drugiej strony, dynamika sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej oraz aktywność na rynku nieruchomości wskazują raczej na bardzo kiepski stan największej gospodarki świata.
Ta dynamika globalnej makroekonomii znajduje pełne odzwierciedlenie w naszej globalnej alokacji akcji, w której z jednej strony znacząco niedoważamy akcje amerykańskie w stosunku do indeksów porównawczych, a z drugiej strony znacząco przeważamy akcje rynków wschodzących (emerging markets).
Michal Stupavský
Strateg inwestycyjny