W ostatnich dniach bankierzy centralni Fed i EBC intensywnie komentowali wzrost rentowności obligacji do terminu zapadalności. Nie bardzo podoba im się wzrost rentowności obligacji. W szczególności przedstawiciele EBC podkreślili, że w przypadku dalszego wzrostu rentowności EBC mógłby interweniować, aby zapewnić, że kruche ożywienie gospodarcze i warunki finansowe w strefie euro nie zostaną zagrożone.
Moim zdaniem bankierzy centralni nadal chcieliby, aby rentowności obligacji były jak najniższe. Rekordowo niskie rentowności obligacji, utrzymywane na tych minimalnych poziomach przez masowe luzowanie ilościowe, służą przede wszystkim do podtrzymania rekordowego zadłużenia sektora instytucji rządowych i samorządowych.
Jednocześnie jednak bankierzy centralni, swoją wyjątkowo luźną polityką pieniężną, znacząco podkopują dołki pod inwestorami, którzy przez długi czas muszą stawiać czoła tzw. represjom finansowym. Represje finansowe to sytuacja na światowych rynkach obligacji, gdzie realne rentowności obligacji skorygowane o inflację są ujemne do terminu zapadalności. W wyniku takiego stanu światowych rynków obligacji realna wartość i siła nabywcza kapitału inwestorów inwestujących w obligacje paradoksalnie z czasem spada.
Dlatego inwestorzy muszą w coraz większym stopniu koncentrować się na bardziej ryzykownych segmentach obligacji, zwłaszcza obligacjach korporacyjnych o ratingu spekulacyjnym (high-yield), aby osiągnąć cele dochodowości swoich portfeli inwestycyjnych. Jednocześnie akceptują jednak odpowiednio wyższe ryzyko inwestycyjne.
Michal Stupavský
Strateg inwestycyjny Conseq Investment Management, a.s.