Wczorajsze dane o inflacji w USA pokazały, że inflacja w największej gospodarce świata osiągnęła w kwietniu najwyższy poziom od 2008 r. Podczas gdy w marcu inflacja rok do roku wyniosła 2,6%, w kwietniu wyniosła już 4,2%! Jednocześnie konsensus ekonomistów i analityków wynosił „tylko” 3,6%.
W ten sposób staje się jasne, że bezprecedensowe bodźce monetarne i fiskalne mają również znaczący wpływ na ceny. Inflacja w USA jest obecnie znacznie powyżej celu Fed wynoszącego 2%, choć oczywiście należy dodać, że około pół roku temu Fed ogłosił nowe stanowisko w polityce pieniężnej. Fed prowadzi obecnie politykę średniego celu inflacyjnego (average inflation targeting – AIT), co w praktyce oznacza, że Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych jest teraz znacznie bardziej tolerancyjna wobec przekraczania, zarówno w górę jak i w dół, celu inflacyjnego.
W każdym razie okazuje się, że obligacje, zarówno rządowe, jak i korporacyjne, będą miały bardzo trudny czas w nadchodzącym okresie. Rentowność do wykupu najchętniej monitorowanej obligacji, 10-letnich obligacji skarbowych USA (10-year US Treasury Bond), wynosi obecnie tylko około 1,7% w ujęciu nominalnym, co oznacza, że realne rentowności skorygowane o inflację są głęboko ujemne. Dlatego obligacje są obecnie raczej mało atrakcyjne jako okazja inwestycyjna. Oczywiście prawdą jest również, że gdyby Fed nie kupował czy nie drukował każdego miesiąca w ramach programu luzowania ilościowego niezabezpieczonych obligacji skarbowych i obligacji zabezpieczonych hipoteką o wartości 120 mld USD, rentowność obligacji do terminu zapadalności byłaby na znacznie wyższym poziomie, i odpowiednio ceny rynkowe obligacji byłyby znacznie niższe.
Michal Stupavský
Strateg inwestycyjny Conseq Investment Management, a.s.