Globalna stagflacja już jest

    Stagflacja to zjawisko makroekonomiczne, w którym silnie podwyższona inflacja, znacznie przekraczająca cele inflacyjne banku centralnego, łączy się z bardzo niskim wzrostem PKB i możliwością wystąpienia recesji gospodarczej. Świat zachodni po raz ostatni doświadczył stagflacji na przełomie lat 70. i 80. Ten okres stagflacji był spowodowany przede wszystkim upadkiem systemu międzynarodowych stosunków walutowych z Bretton Woods 15 sierpnia 1971 r., kiedy to ówczesny prezydent USA Richard Nixon ogłosił koniec wymienialności dolara na złoto po stałym kursie 35 dolarów za uncję trojańską. Od tego momentu po dziś dzień międzynarodowy system walutowy funkcjonuje w oparciu o pieniądz bez pokrycia. Posunięcie Nixona oznaczało ogromny wzrost deficytów budżetowych nie tylko w USA, ale także w większości innych dużych gospodarek, ponieważ wzrost podaży pieniądza nie był już ograniczony wielkością fizycznych rezerw złota. W związku z tym tempo wzrostu globalnej podaży pieniądza gwałtownie się zwiększyło. W stosunkowo krótkim okresie sytuacja ta silnie wspierała wzrost gospodarczy, ale zgodnie z austriacką teorią cyklu koniunkturalnego (Austrian Business Cycle Theory - ABCT), w późniejszym okresie gwałtownie wzrosła inflacja. Na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku inflacja w USA osiągnęła poziom 15%.

    Globalna stagflacja już jest

    Obecnie w gospodarce światowej zachodzą bardzo podobne zmiany. Z powodu globalnej pandemii dwa lata temu najważniejsze banki centralne masowo zwiększyły luzowanie ilościowe, czyli skup obligacji na rynkach wtórnych. W wyniku tego bezprecedensowego dodruku pieniądza bez pokrycia wprowadzono do gospodarki światowej ogromne ilości nowych jednostek monetarnych. A cztery kluczowe banki centralne - amerykański Fed, EBC, Bank Japonii i Bank Chin - w ciągu dwóch lat od rozpoczęcia pandemii skupiły obligacje o wartości około 10 bln USD! Jest to liczba tak duża, że nawet specjaliści od inwestycji nie są w stanie jej sobie wyobrazić. W rezultacie w ciągu ostatnich dwóch lat światowa podaż pieniądza znacznie wzrosła. Według obliczeń agencji Bloomberg, globalna podaż pieniądza mierzona agregatem pieniężnym M2 wzrosła o około 25% z 80 do 102 bilionów dolarów. Ten bezprecedensowy globalny bodziec monetarny oznacza, że w gospodarce światowej krąży obecnie o wiele więcej jednostek pieniężnych niż przed pandemią, a przepływa przez nie mniej więcej taka sama realna ilość towarów i usług. W rezultacie, według obliczeń Bloomberga, średnia globalna stopa inflacji wynosi obecnie 7,4%. Na początku 2021 r. wynosiła ona zaledwie 2%.

    Większość ekonomistów przypisuje wzrost inflacji do najwyższego poziomu od 40 lat, głównie z powodu załamania się globalnych łańcuchów podaży i popytu spowodowanego pandemią. A teraz, według nich, kolejnym silnym impulsem inflacyjnym jest dramatyczny wzrost cen surowców podstawowych i energii spowodowany rosyjską inwazją na Ukrainę. Ale nie dajcie się zwieść. Główną przyczyną dramatycznego wzrostu inflacji, który niemal na pewno utrzyma się w najbliższych miesiącach, jest ekstremalne poluzowanie ilościowe ze strony głównych banków centralnych, które wykorzystały nowe pieniądze bez pokrycia na sfinansowanie rekordowych deficytów budżetowych w najważniejszych gospodarkach lub masowych bodźców fiskalnych w celu zwalczania gospodarczych skutków pandemii. Inflacja zaczęła silnie rosnąć z perspektywy globalnej ponad rok temu, ale w tym czasie większość ekonomistów nie dostrzegała jeszcze tego palącego problemu. Jednak eksperci zajmujący się austriacką teorią cyklu koniunkturalnego zwrócili na to uwagę już w 2020 roku.

    Jeśli chodzi o wzrost gospodarki światowej w najbliższych miesiącach i kwartałach, to powoli, ale jednak ekonomiści największych instytucji finansowych zaczynają stopniowo obniżać swoje prognozy dynamiki PKB na ten i przyszły rok. W najbliższych dniach i tygodniach z pewnością pojawi się ich jeszcze więcej. Globalna stagflacja jest więc w tym momencie bardzo prawdopodobna w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Jeśli chodzi o gospodarkę czeską, to podobnie jak reszta Europy, wojna na Ukrainie przyniesie jej zasadnicze szkody, o wiele większe niż na przykład Stanom Zjednoczonym czy Chinom. Przygotujmy się więc na to, że w czerwcu lub lipcu inflacja w Czechach wyniesie co najmniej 14-15%, a jeśli chodzi o wzrost PKB w Czechach, to będziemy się cieszyć z czarnego zera.

    W związku z tym inwestorzy będą mieli trudny okres w nadchodzących miesiącach. Jeśli chodzi o akcje, główne indeksy giełdowe spadły od początku roku o 5 do 10%, ale moim zdaniem nie jest to jeszcze optymalny moment na powszechne zakupy akcji. Dlatego w chwili obecnej wolałbym raczej poczekać lub skupić się tylko na najbardziej atrakcyjnie wycenianych sektorach akcji, do których moim zdaniem należą obecnie spółki zajmujące się wydobyciem surowców oraz spółki zajmujące się poszukiwaniem i wydobyciem metali szlachetnych, takich jak złoto czy srebro. Jeśli chodzi o obligacje, to obecnie zdecydowanie nie kupowałbym emisji obligacji o dłuższych terminach zapadalności, przekraczających pięć lat, ponieważ ceny rynkowe obligacji o dłuższych terminach zapadalności będą prawdopodobnie nadal spadać ze względu na wciąż silnie rosnącą inflację i stopniową normalizację polityki pieniężnej kluczowych banków centralnych z amerykańskim Fedem na czele. Jeśli chodzi o obligacje korporacyjne, obecnie skupiłbym się wyłącznie na emitentach o bardzo silnym profilu kredytowym, tj. bez nadmiernego zadłużenia i z solidnymi przepływami pieniężnymi. Podsumowując, zalecałbym raczej zmniejszenie niż zwiększenie ogólnego ryzyka inwestycyjnego w portfelach inwestorów w tym momencie, ponieważ uważam, że jest całkiem prawdopodobne, że inwestorzy będą mieli możliwość zakupu papierów wartościowych po bardziej atrakcyjnych, tj. niższych cenach, lub bardziej korzystnych wycenach, tj. o znacznie wyższej oczekiwanej aprecjacji w ciągu najbliższych kilku lat.


    Michal Stupavský
    Strateg inwestycyjny

     

    Informacja dotycząca opublikowanych artykułów ›