W ciągu ostatniego tygodnia dwie główne międzynarodowe instytucje finansowe znacznie obniżyły swoje prognozy dla gospodarki światowej. Tak więc mój podstawowy globalny scenariusz makroekonomiczny - stagflacja, czyli scenariusz słabego, anemicznego wzrostu gospodarczego i jednocześnie silnie podwyższonej inflacji, znacznie przekraczającej cele inflacyjne banków centralnych - stopniowo staje się coraz bardziej realny. Po pierwsze, we wtorek 7 czerwca Bank Światowy (World Bank) obniżył swoją prognozę wzrostu gospodarczego na świecie w tym roku o prawie jedną trzecią. O ile w 2021 roku gospodarka światowa wzrosła o 5,7%, to w tym roku spodziewany jest wzrost o zaledwie 2,9%. W kolejnych dwóch latach, 2023 i 2024, światowy wzrost gospodarczy powinien utrzymać się na tym stosunkowo słabym poziomie. Ponadto, według ekonomistów Banku Światowego, w nadchodzącym okresie stopniowo wzrasta ryzyko globalnej stagflacji. Po drugie, w środę 8 czerwca Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) również znacząco obniżyła prognozę wzrostu gospodarczego na świecie w tym roku. Podczas gdy poprzednia prognoza zakładała wzrost na poziomie 4,5%, nowa prognoza zakłada wzrost na poziomie 3%, co jest w pełni zgodne z nową prognozą wspomnianego wcześniej Banku Światowego. Oczekuje się, że w przyszłym roku gospodarka światowa wzrośnie o 2,8%, czyli o 0,4 punktu procentowego mniej niż w poprzedniej prognozie, która zakładała wzrost o 3,2%. Jeśli chodzi o prognozę inflacji, oczekuje się, że średnia stopa inflacji w krajach OECD wyniesie 8,5% w tym roku i 6,0% w przyszłym. Jest więc oczywiste, że w ciągu najbliższego roku inflacja nie zbliży się nawet do docelowego poziomu 2%, wyznaczonego przez najważniejsze banki centralne, dlatego moim zdaniem możemy już teraz mówić o globalnej stagflacji.
W czwartek 9 czerwca odbyło się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, które w dużej mierze było wydarzeniem przełomowym, ponieważ EBC zasygnalizował inwestorom koniec długiej ery niekonwencjonalnej polityki monetarnej. EBC postanowił zakończyć program luzowania ilościowego (QE) z dniem 1 lipca. Oznacza to, że nie będzie już powiększać swojego bilansu poprzez zakup nowych obligacji rządowych strefy euro na rynkach wtórnych, lecz będzie reinwestować w swój portfel jedynie środki pochodzące z zapadających emisji obligacji. Jednocześnie EBC obiecał, że na dwóch kolejnych posiedzeniach w lipcu i wrześniu podniesie swoją główną stopę procentową o ćwierć punktu procentowego. Biorąc pod uwagę, że główna stopa procentowa już od dłuższego czasu znajduje się w obszarze ujemnym i wynosi -0,5%, ta zapowiedź europejskich władz monetarnych zwiastuje koniec ujemnych stóp procentowych. Spodziewana podwyżka podstawowej stopy procentowej w lipcu będzie zatem pierwszą od ponad dekady. Należy również dodać, że czwartkowe posiedzenie EBC było 101 z rzędu posiedzeniem, na którym nie doszło do podwyżki stóp procentowych. EBC przedstawił również nową prognozę makroekonomiczną. Oczekuje się, że w tym roku wzrost PKB w strefie euro wyniesie 2,8%, a w przyszłym roku spowolni do 2,1%. Mimo to wielu ekonomistów uważa, że prognoza ta jest zbyt optymistyczna, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Oczekuje się, że średnia stopa inflacji wyniesie 6,8% w tym roku i 3,5% w przyszłym roku, a więc przez dłuższy czas nie będziemy świadkami spadku inflacji do docelowego poziomu 2%. Tak więc mój podstawowy globalny scenariusz makroekonomiczny zakładający stagflację, czyli anemiczne spowolnienie wzrostu gospodarczego i silnie podwyższoną inflację, stopniowo urzeczywistnia się również w strefie euro. Jednocześnie uważam, że w krótkim okresie najbliższych miesięcy i kwartałów tempo podwyżek stóp procentowych przez EBC będzie w znacznym stopniu zależało od zmian rentowności obligacji w południowej strefie euro. Gdyby spread w stosunku do niemieckich rentowności jeszcze bardziej się powiększył, a kraje południa strefy euro stanęłyby w obliczu problemów gospodarczych, z możliwością kolejnego kryzysu zadłużenia, EBC prawdopodobnie nie byłby w stanie zbyt szybko podnieść stóp procentowych.
Ceny konsumpcyjne w Republice Czeskiej nadal bardzo silnie rosną. Według danych Czeskiego Urzędu Statystycznego opublikowanych w piątek 10 czerwca, ceny konsumpcyjne wzrosły w maju średnio o 1,8% w ujęciu miesiąc do miesiąca, tak samo jak w kwietniu. Silna presja inflacyjna w gospodarce czeskiej jak na razie zdecydowanie nie słabnie. Nastąpiło dalsze przyspieszenie rocznej inflacji z 14,2% w kwietniu do 16,0% w maju. Był to wynik wyższy od oczekiwanego, przy konsensusie rynkowym ekonomistów na poziomie 15,5%. Była to również najwyższa wartość od grudnia 1993 roku. Według niektórych ekonomistów roczna inflacja może przekroczyć latem 17%. Obecnie oczekuje się, że w całym bieżącym roku ceny konsumpcyjne wzrosną o około 15%. Jednak dynamika cen konsumpcyjnych pozostaje tak wysoka, że nie można wykluczyć wyższych poziomów. Przewidywania są obecnie obarczone dużą niepewnością. Pierwsze oznaki słabnącego popytu dają nadzieję na spowolnienie inflacji w drugiej połowie roku, co powinno być związane z tegorocznym spadkiem realnych dochodów gospodarstw domowych skorygowanych o inflację.
Dane makroekonomiczne z USA bardzo mocno rozczarowały w piątek. Inflacja w USA wzrosła do 8,6% w ujęciu rocznym z 8,3% w kwietniu, wobec oczekiwań na poziomie 8,3%. W ujęciu miesiąc do miesiąca inflacja w USA również zaskoczyła znacząco na plus. Z kwietniowego poziomu 0,3%, inflacja w ujęciu miesięcznym wzrosła bardzo gwałtownie do 1,0%, wobec oczekiwań wzrostu o 0,7%. Jeśli chodzi o zaufanie amerykańskich konsumentów, to według badania przeprowadzonego przez Uniwersytet Michigan osiągnęło ono najniższy poziom w historii. Wskaźnik ten spadł do 50,2 punktu z 58,4 w maju, podczas gdy oczekiwano względnej stabilności na poziomie 58,1 punktu. Główny motor amerykańskiej gospodarki, czyli amerykański konsument, wyraźnie hamuje, co nie wróży dobrze dynamice amerykańskiej gospodarki w nadchodzących miesiącach.
Rynki finansowe odzwierciedliły raczej niekorzystne informacje makroekonomiczne, o których mowa powyżej, poprzez stosunkowo gwałtowne spadki. Jeśli chodzi o akcje, najszerszy globalny indeks akcji, MSCI All Country World Index, stracił 4,4%, a od początku roku jego wartość spadła już o 17,8%. Ustawienie naszych portfeli inwestycyjnych zostało potwierdzone przez ponadprzeciętne straty na akcjach amerykańskich (S&P 500 -5,1%), które mamy bardzo niedoważone w stosunku do benchmarków, zyskiwały natomiast akcje chińskie (CSI 300 +3,7%) i japońskie (Nikkei +0,2%), które mamy przeważone w stosunku do benchmarków.
Rynki obligacji również odnotowały znaczące spadki. Najszerszy indeks obligacji globalnych, Bloomberg Barclays Global Aggregate Bond Index, stracił 2,3% i od początku roku spadł już o 13,6%. Jednocześnie średnia rentowność obligacji światowych do wykupu wzrosła bardzo znacząco o 26 punktów bazowych do poziomu 2,93%. Rentowność najważniejszego w historii światowego instrumentu obligacyjnego, 10-letniej amerykańskiej obligacji skarbowej (US 10-year Treasury Bond), wzrosła o 22 punkty bazowe do 3,16%. Rentowność niemieckich obligacji 10-letnich wzrosła o 24 punkty bazowe do poziomu 1,52%. Czeskie obligacje rządowe ponownie odnotowały ponadprzeciętne straty - indeks stracił kolejne 3,4% i od początku roku znajduje się już na minusie wynoszącym 12,4%. Globalne indeksy obligacji korporacyjnych spadły o około 2,5%.
Rynki towarowe nadal umiarkowanie rosły. Globalny indeks towarowy S&P GSCI zyskał 1,4%. Cena ropy naftowej Brent z Morza Północnego wzrosła o 1,9% do 122 USD za baryłkę.
Jeśli chodzi o rozwój sytuacji na rynkach walutowych, w warunkach silnie zwiększonej awersji do ryzyka na świecie, dolar amerykański logicznie znacząco się umocnił. Indeks dolarowy DXY, który mierzy zachowanie dolara w stosunku do koszyka innych głównych walut światowych, wzrósł o 2,0%. W stosunku do euro dolar umocnił się o 1,9% do 1,052 USD/EUR. Kurs korony pozostał na poziomie 24,71 CZK/EUR i osłabił się o 1,4% w stosunku do dolara do 23,36 CZK/USD.
Michal Stupavský
Strateg inwestycyjny