Akcje są znacznie wyżej w porównaniu z początkiem roku, ale nie odrobiły jeszcze ubiegłorocznych strat

    Rynki akcji rozpoczęły ten rok w wielkim stylu. Choć banki centralne próbowały przekonać inwestorów, że do podwyżek stóp procentowych jeszcze daleko ze względu na uciekającą inflację, ci mieli swój własny sposób na wytłumaczenie tego faktu i w pośpiechu kupowali akcje. Do wzrostu optymizmu przyczynił się również spadek cen gazu i energii elektrycznej. Dobrze radziły sobie akcje w Japonii, USA i Europie, przy czym najlepiej radziły sobie tytuły wrażliwe na stopy procentowe - akcje spółek technologicznych.

    Akcje są znacznie wyżej w porównaniu z początkiem roku, ale nie odrobiły jeszcze ubiegłorocznych strat

    STOXX Europe 600 (akcje europejskie)
    S&P 500 (akcje amerykańskie)
    PX Index (akcje czeskie)



    W marcu nastąpił zimny prysznic w formie wiadomości z sektora bankowego, które przywołały wspomnienia kryzysu finansowego z 2008 roku. Najpierw upadł Silicon Valley Bank, szesnasty największy amerykański bank z depozytami rzędu 175 mld dolarów (mniej więcej połowa czeskiego rynku bankowego). Upadły jeszcze dwa inne mniejsze banki amerykańskie. Szybka interwencja władz amerykańskich i zapewnienie praktycznie nieograniczonej płynności ustabilizowało sytuację w amerykańskim sektorze bankowym. Problemy przeniosły się jednak na Europę, gdzie trzeba było ratować od dawna upadający szwajcarski bank Credit Suisse. Do końca marca sytuacja się uspokoiła, a rynki akcji od początku roku zanotowały wysokie zyski od 8% (USA) do 18% (Czechy).

    Również na rynkach obligacji przeważyło przekonanie o zakończeniu podwyżek stóp procentowych i rentowność obligacji skierowała się w dół (czyli ceny w górę) do terminu zapadalności. Naszym zdaniem jest to jednak przedwczesny optymizm i ceny np. czeskich obligacji rządowych będą musiały dalej spadać. Między innymi z powodu gigantycznego deficytu czeskich finansów publicznych, który tylko w pierwszych trzech miesiącach tego roku przekroczył 100 mld koron. Przed Covidem byłaby niewiarygodna kwota nawet jak na całoroczny deficyt. W tym roku nie zabraknie więc nowych obligacji, co m.in. powinno pchnąć ich rentowność w górę.


    David Kufa
    Dyrektor Wealth Management

    Informacja dotycząca opublikowanych artykułów ›